Leci kolejny post o kolejkach. Tym razem klasyczny przedstawiciel kijus wodbytus, sapie wzdycha i czepia się kobieciny, która pierwszy raz siedzi za kasą w markecie. Pojawia się problem, bo coś się źle naliczyło poprzedniemu klientowi, potrzebna jest interwencja menadżera. Kolejka przez to zwalnia tempa i wtedy zaczyna wyrażać swoje niezadowolenie wspomniany sapacz. Jęczy wzdycha, kręci się i nic tylko piznąć takiego w ryj.
Przeglądasz czasem fejsa, leniwie suniesz palcem po ekranie, nie myśląc nawet o tym jak marnujesz swoje życie, bo już nie myślisz o niczym. Oglądasz memy, zdjęcia znajomych i filmiki. Trafiasz na kompilacje nagrań z dzieciakami, gdzie jedno się wywala, inne nie potrafi się wysłowić, bo jest na znieczuleniu, a kolejne matka straszy jakąś zabawką. Wszystko śmieszne, ale zastanawialiście się kiedyś jak posrani są rodzice trzymający kamerę, nabijający się z dziecka, a potem wrzucający to do neta?
Promujemy otyłość. I nie mówię o promocji na nowego burgera w maku, tylko o pokazywaniu w ostatnio popularnych akcjach, że pulchne też jest piękne. Otyła kobieta opowiada jak to dobrze czuje się w swoim ciele i nie obchodzi jej niczyja opinia. Super, gratuluję, a teraz idź bądź gruba gdzieś indziej.
Szkoda, że nie uczymy ludzi jak się bronić. Na zasadzie obowiązkowej samoobrony w szkole na w-f. W podstawówce obok obowiązkowego biegu na setkę, byłaby obrona przed Krzyśkiem z piątej c, który chce ci zabrać drożdżówkę. Im szybciej położysz Krzysia, tym wyższa ocena.
Katolandia znów pokazuje swoje brudne pazurki, chcąc nam się wedrzeć siłą do domu, nasrać na dywan i wmówić, że skoro oni tak mają u siebie, to my też musimy.