Dzieci internetu

09:31


Ciągle słyszymy, że żyjemy tylko w sieci. Nastolatki piszą na facebooku jak to jesteśmy uzależnieni właśnie od facebooka, a starsi jęczą, że kiedyś było lepiej. Ludzie się częściej spotykali, a zakochani pisali listy. Dobra, nie przeczę, sytuacja zmuszała kiedyś do częstszego wychodzenia z domu. By zrobić to na co masz ochotę, musiałeś wyprowadzić konia ze stajni, pojechać do miasta, znaleźć burdel i swoje zapłacić. Teraz wchodzisz na odpowiednie strony i masz wszystko pod ręką. Dosłownie. Nie ma tych interakcji.

Jednak gdybyś zaproponował wtedy tym wszystkim marudom, powtarzającym jak to kiedyś było lepiej, że zamiast czekać dwa tygodnie na list, który wcale może nie przyjść, mają możliwość za pomocą magicznego urządzenia porozmawiać w czasie rzeczywistym z drugą połówką, to sprzedaliby za to dusze. A jeśli utrzymujesz, że to czekanie na listy było właśnie fajne, to odpalaj messengera raz na dwa tygodnie. Będziesz miał to samo. Skończ być nudnym.

Czy to, że masz neta naprawdę sprawia, że nie wychodzisz z domu? Po co iść ze znajomymi na piwo i poznać jakąś dziewczynę, skoro mogę popisać z nimi na fejsie, wypić piwo przed lustrem i masturbować się oglądając porno. Bo to przecież to samo. A co do dzieci... (Te tematy są jednak zbyt blisko, oddzielmy je wierszem)

A co do dzieci. Jeśli mały Jaś, lat 12, nie wychodzi z domu tylko całymi dniami śmiga po necie, to chyba nie technologia jest tu problemem. W dwie godziny potrafię tak zabłądzić na samym youtubie, że koty grające w pingponga to jest nic. Dochodzę do takich obrzeży internetu, że przestaję ogarniać kim jestem. I jeśli jakiś dzieciak, robi to samo całymi dniami i nikt mu w tym nie przeszkadza, to węszę sprawę dla opieki rodzinnej. Jeśli rodzice mają wyjebane, to mają wyjebane. Niezależnie od epoki. Kiedyś dzieci chodzące bez nadzoru szły się nawalić, teraz krążą po necie. Ja tu w sumie widzę postęp. Nie no, teraz też piją. 

I sory, ale czy rzeczywiście sądzicie, że młodzi zakochani piszą ze sobą tylko przez neta i żadne z nich nie ma ochoty na stare, dobre chędożenie? Właśnie tym bardziej łatwiej jest dać szybki cynk, że rodziców nie ma akurat w domu, niż przyjść na ślepo i chłopak ma się wspinać po balkonie po cichu, a potem złamać nogę spadając.

Inną sprawą jest jednak nagłe wyciągnięcie telefonu podczas rozmowy i rozpoczęcie pisania z kimś innym. Nie, nie masz tak podzielnej uwagi. Po prostu połowy zdania kompletnie nie rejestrujesz i domyślasz się potem co tam mogło być, a twój rozmówca mówi do czubka twojej pochylonej głowy. To jakbyś podczas rozmowy nagle wyciągnął książkę i czytał na głos. Albo podszedł do lustra i zaczął wyciskać pryszcze na ryju. Tak po prostu nie wypada.



You Might Also Like

0 komentarze